Tekst ten napisałem do grona najbliższych osób, jednak w trakcie jego pisania zrozumiałem, że jest on na tyle obszerny i ważny, że warto go opublikować jako artykuł. Niektóre fragmenty należy więc czytać przez tego, że są one kierowane do znajomego mi grona osób.
Mam do Was bardzo poważne pytanie i temat gdzie chciałbym usłyszeć co myślicie oraz Wasze pomysły co z tym robić.
Zacznę od tego, że nie jestem z tych osób siejących panikę, to chyba już wiecie. 🙂 Co więcej – nie lubię i unikam tak zwanego “fear porn” czyli tak często obecnego w środowiskach teorio-spiskowych podniecania się negatywnymi informacjami i nakręcania się w związku z tym jak to źli rządzą światem, chcą nas zdepopulować itd. Uważam to wręcz za szkodliwe w większości i zawsze od tego stroniłem. Tym bardziej nie poruszam takich tematów u siebie bo nie chcę nikogo kierować w objęcia paranoi.
Poza tym wiem też, że część ludzi z przeciwnego obozu do teorii spiskowych – unika negatywnych informacji, wręcz się ich boi, wypiera je, odcina i z kolei próba rozmowy na trudne tematy z takimi osobami, może takie osoby odstraszać bo “nie chcą mieć z tym nic wspólnego”. Dlatego też piszę ten wstęp, ponieważ nie chciał bym aby ktoś tu poczuł się niekomfortowo. Dlatego również piszę na wstępie, że proszę WAS o radę i cały ten wpis jest jednym wielkim zapytaniem jak Waszym zdaniem warto podejść do tego tematu.
Jeśli więc ktoś nie chce słuchać o czarnym scenariuszu przyszłości jakiego się realnie obawiam i jakie przewiduję, to na tym niech zakończy lekturę tego wpisu.
Nadal czytasz? Ok.
Otóż czy mi się to podoba czy nie – uważam, że nadchodzi tymczasowa katastrofa. Tak zupełnie na serio. Tymczasowa, bo nie będzie to koniec świata czy ludzkości, ale będzie to katastrofa, która zmieni życie na Ziemi a na pewno w jakimś momencie wpłynie na nasz styl życia.
Otóż moim zdaniem toczy się obecnie trzecia wojna światowa. Co bardzo ważne: Jest to wojna nowej generacji. Wojna, która przebiega zupełnie inaczej niż poprzednia wielka wojna. W tej rzadziej używa się dużych militarnych uderzeń, ale również są one obecne i nadchodzą. Będą miały zapewne formę silnych, pojedynczych, ale obezwładniających duże masy ludzkie precyzyjnych ciosów jak nienokautujące uderzenia boksera. Dla wizualnego kontrastu poprzednie wojny światowe przypominały bardziej zapasy sumo gdzie liczyło się stopniowe przepychanie dużej masy militarnej. Teraz ciosy będą krótkie, szybkie ale dewastujące w skutkach.
Nawet bez militarnych uderzeń wojna ta jest równie niebezpieczna i druzgocąca w skutkach dla populacji, a trudniej jest przeciwdziałać nowemu typowi uderzeń. W tej wonie też zginie wielu ludzi, tylko jest to bardziej rozłożone w czasie i jeszcze na znaleźliśmy się w najbardziej niszczycielskiej jej fazie.
W tej wojnie kluczowe są takie działania jak infiltracja i sabotaż całych systemów państwowych na każdym możliwym poziomie: gospodarczym, ideowym, kulturowym, organizacyjnym – każdym. Kluczowa jest dezinformacja, oraz precyzyjne uderzenia, które jak klocki popchniętego domina prowadzą do serii następstw. Co ważne – w tej wojnie często prawdziwy sprawca-inicjator ukrywa się za kilkoma – często nieświadomymi – pośrednikami. Dlatego trudno jest nawet zlokalizować faktycznie winnego i ustalić skąd wyprowadzono pierwotnie atak. Przykładem może być obecna seria katastrof kolejowych w USA w których niby to przypadkiem na przestrzeni ostatnich tygodni katastrofalnym wypadkom uległo kilka pociągów przewożących toksyczne substancje, co zaowocowało gigantycznym skażeniem. Jedna z tych katastrof jest już tragiczna i będzie miała długotrwałe skutki zdrowotne dla populacji na ogromnym obszarze, a kilka katastrof naraz?
Oczywiście wszystko wygląda jak “wypadki” i trudno jest dojść do tego kto jest sprawca. Co więcej, ludzie podchwycą szybko te tematy snując swoje teorie spiskowe co może być zaplanowanym elementem przez faktycznego inicjatora sytuacji, mającym tworzyć dodatkowe szkodliwe skutki społeczne.
Napisałem ze przewiduję katastrofę, która zmieni życie nas wszystkich.
Jednym z takich wydarzeń będzie moim zdaniem w pewnym momencie uderzenie w infrastrukturę przepływu komunikacyjną i całkowite zatrzymanie przepływu informacji.
Nasz świat obecnie opiera się na przepływie informacji i na łączności. Czy mówimy o strukturach państwowych ale także jeśli mówimy o życiu społecznym. Bez przepływu informacji wszystko staje. Następuje paraliż. Taki paraliż może być elementem zarówno uderzenia nieprzyjaciela aby zdezorganizować atakowane społeczeństwo – jak również może być zainicjowany przez nawet rząd danego państwa po to by podczas kluczowych operacji wojskowych ludzie nie mogli stać się czynnikiem, który zaprotestuje, nie zgodzi się na jakieś drastyczne rozwiązania etc. Ba – sam rząd notabene aby dojść do takich decyzji mógłby zostać wcześniej zinfiltrowany przez agentów działających na niekorzyść populacji danego narodu pod pozorem wykonywania niezbędnych czynności mających zapewniać bezpieczeństwo. To tak na marginesie a pro po metod wojny nowego typu. Tak czy inaczej wyłączenie w takim przypadku Internetu i łączności komórkowej skutecznie obezwładni ludzi. Ba. Wystarczy że wyłączą dostęp do głównych portali społecznościowych i już 99% ludzi straci ze sobą skuteczny kontakt i stanie się niezdolna do organizowania się w momencie kryzysu, pozostając bezradnymi.
Z takiego czy innego powodu ta czy inna strona na pewno uderzy w infrastrukturę przepływu informacji. A więc prędzej czy później moim zdaniem możemy spodziewać się dnia gdy Internet oraz telefonia nagle zamilknął.
Być może będzie ot połączone z wyłączeniem sieci elektrycznej a być może nie. W obu przypadkach jednak normalni zwykli ludzie poczują kompletną bezradność. To będzie wstrząs dla społeczeństwa.
Wyobraźcie sobie, że nie możecie się skontaktować ze swoimi przyjaciółmi czy rodzinami oddalonymi fizycznie, nie działa Internet, nie działają telefony, drogi są być może nieprzejezdne bo wszyscy w panice zaczynają próbować gdzieś dojechać, a może drogi są zablokowane przez wojsko? Nie macie jak odezwać się do tych, których kochacie i którzy są dla Was ważni. Już samo to to scenariusz dość przerażający dla wielu osób i na pewno bardzo poważny. Nagle jesteśmy zdani na to co się wydarzy, nie mamy na nic wpływu, możemy tylko czekać.
Czy aby na pewno nic nie możemy to do tego dojdziemy na końcu tego wpisu.
Tak czy inaczej ten opis nie uwzględnia jeszcze nawet sytuacji typu: wojsko wkracza i narzuca nam jakieś działania i zachowania. Każde gdzieś się udać, lub odwrotnie – nie wychodzić z domów itd. A my nie mamy ze sobą kontaktu. Nie mamy łączności. Osamotnienie i bezradność oto to co będą wówczas czuli ludzie, a parzcież na razie nie opisujemy tu jeszcze żadnego kataklizmu typu zniszczenie i pożoga. A te właśnie mogą nadejść wkrótce po zgaśnięciu komunikacji…
W tej wojnie nowego typu częścią tych “lżejszych” działań są działania mające na celu sterować narracją, czyli przekonywanie masy o różnych rzeczach. Głownie o zagrożeniach i ich źródłach tak aby masy reagowały zgodnie z oczekiwaniami i w ten sposób ułatwiały życie prowadzącym tą wojnę. Jest to wojna w której walczy się o umysły i serca ale niestety bezwzględnie nimi manipulując, co moim zdaniem je zwyczajnie wyniszcza. W wojnie tej stosuję się na społeczeństwie technikę przysłowiowego powolnego gotowania żaby i gaslightingu, tyle że w przyspieszony do możliwego maksimum sposób. Oznacza to, że działania dotykające faktycznie ludzi są tak rozkładane w czasie i stopniowane by pomimo dyskomfortu nie spowodowały nagłego zrywu i sprzeciwu całego społeczeństwa. To dlatego tak trudno jest ludziom sensownie reagować. Na to co się dzieje należy spojrzeć jak by było to jedno działanie rozciągnięte w czasie i ubrane w rożne maski. Skondensowane w krótkim okresie było by oczywiste i nie do przyjęcia. Rozłożone w czasie staje się prawie niewidoczne, a w każdym razie nie jest od razu widoczny ogrom konsekwencji jakie wywołuje. Nie jest zazwyczaj widoczne, dopóki nie jest już za późno…
Częścią tej wojny może być pompowanie dodatkowego zagrożenia “UFO” czyli próba odwrócenia uwagi od prawdziwego zagrożenia i skupienie uwagi ludzi na czymś co zwykłych ludzi być może połączy. Strach przed zagrożeniem z kosmosu. Na dokładkę.
Od dawna jestem przekonany, ze o ile “dobrzy kosmici” się ujawnią kiedyś to w wyniku tego co się ma rozegrać na Ziemi i faktu, że potencjalnie ludzkość sama obecnie się zaczyna budzić na poziomie świadomości oraz na poziomie energetycznym – co w praktyce oznacza, że jeśli by ludzkości nie przeszkadzać i nie sabotować tego – to ludzie samoczynnie wkrótce odzyskają dostęp na poziomie świadomym do wyższych wymiarów, a co za tym idzie odzyskają wiedzę i świadomość siebie jakiej nie było tu od tysięcy lat. To duchowe przebudzenie i cykl opisują chociażby teksty hinduizmu mówiące o okresach zwanych Jugami – o złotej erze i erze ciemności które na Ziemi następują cyklicznie co zapewne wiąże się z faktem naszej wędrówki jako całego układu planetarnego przez przestrzeń kosmosu i znajdowania się w danych okresach pod różnymi strefami spływu To jednak temat na zupełnie osobne rozważania. Pozwolę sobie więc wrócić do wątku obecnego zagrożenia i tego co możemy z tym zrobić jeśli coś możemy.
Choć sam staram się unikać tematów, które mogą w człowieku wywoływać poczucie paranoi, zagrożenia, co często w efekcie daje zupełnie niekonstruktywne skupienie na negatywnych rzeczach powodujących negatywne emocje i myśli – co tylko pogarsza problemy a wcale ich nie rozwiązuje – to również zważam, że ignorowanie problemu nie sprawi, że on zniknie. Co więcej, zaczynam być przekonany, że chowanie głowy w piasek obecnie tylko pogorszy naszą sytuację.
Dlatego postanowiłem o tym z Wami porozmawiać.
Nic nie zapowiada pokoju. Absolutnie nic a nic nie zapowiada tego, aby obecna wojna światowa miała deeskalować, czyli słabnąć. Wręcz przeciwnie – jest to machina, która dopiero się rozkręca i jeszcze nie widzieliśmy nic poważnego w porównaniu z tym do czego to zmierza.
Uważam, że wspomniane pozbawienie nas kontaktu ze sobą będzie tak czy inaczej miało miejsce w jakimś momencie. Czy na długo czy na krótko – nieważne – bo gdy to się stanie nie będziemy mogli być niczego pewni, włącznie z tym czy dożyjemy kolejnego tygodnia.
Nie Wiem jak Wy ale w takich chwilach chciałbym mieć kontakt z przyjaciółmi, których mam rozsianych po całym świecie. Wy pewnie też możecie teraz sobie pomyśleć o swoich bliskich przyjaciołach, którzy mieszkają obecnie daleko i na przykład macie z nimi kontakt przez Internet. Pomyślcie, że nagle możecie ten kontakt stracić. Kiepsko, prawda? Akurat gdy wszystko dookoła będzie się walić, a Wy nie będziecie mogli z nimi wtedy pogadać…
Dlatego właśnie podejmuję ten temat. Wojnie światowej nie zapobiegniemy, ale każdy z nas może zrobić coś by zabezpieczyć choć trochę siebie oraz najbliższych oraz zapalnic sobie w jakimś stopniu możliwość utrzymania kontaktu z fizycznie oddalonymi bliskimi osobami, czy internetową społecznością na wypadek blackoutu komunikacyjnego.
Jednym z pomysłów oprócz zajęcia się typowo preserskimi działaniami jak zabezpieczenie sobie najpotrzebniejszych rzeczy w domu i na wypadek konieczności szybkiego opuszczenia danego miejsca – jest także kwestia działań mających zapewnić nam ze sobą kontakt. W razie gdyby na świecie zrobiło się bardzo niebezpiecznie – kogo chcielibyśmy mieć przy sobie? Ludzi których znamy i którym ufamy, którzy są bliscy naszemu sercu i nadają na tych samych falach. W moim przypadku większość takich osób mieszka setki kilometrów ode mnie. Pewnie też tak macie. Co więcej. Czasami tak bardzo polegamy na kontakcie internetowym, ze mamy przyjaciół, osoby na prawdę bliskie które uwielbiamy, z którymi od lat rozmawiamy i mamy bliskie serdeczne relacje – a czasami nawet nie wiemy gdzie fizycznie mieszkają. Co gdy stracimy ze sobą łączność przez Internet? Żyjemy w takich czasach gdzie jest sporo ludzi mających taje zdalne znajomości i przyjaźnie, często bliższe sercu niż najbliższe otoczenie. Pomyślcie co gdyby nagle zabrakło nam łączności.
Jest szereg rzeczy, które można zacząć robić. W gronie osób zaufanych można wymienić się adresami zamieszania oraz… potencjalnymi miejscami spotkania na wypadek katastrofy gdybyśmy wówczas zdecydowali, że chcemy spędzić ten czas razem. Można zacząć budować plany i scenariusze awaryjne zawczasu ustalając ze sobą co zrobimy jeśli się zdarzy dany scenariusz.
Ba, cenię własne życie i dorobek wiedzy – pewnie jak większość z Was ceni też własne życie i własne zgromadzone doświadczenie – i uważam, że mam wiedzę, której przetrwanie należy chronić. Pewnie niektórzy z Was też tak mają. Nasza obecność na Ziemi obecnie jest nieprzypadkowa. Próbować przetrwać warto – na drugą stronę zawsze zdążymy. A więc może jesteśmy tu po to by przynajmniej spróbować i mieć jakiś plan działania. Nawet jeśli da nam to tylko trochę poczucia celu oraz poczucia, że na cokolwiek mamy wpływ – to w dobie tej wojny, której częścią jest pozbawianie ludzi poczucia, że maja na coś wpływ i rozgrywanie ich – myślę, że zawalczenie o zachowanie w sobie poczucia sprawczości i posiadania możliwości wpływania na sytuacje nawet w obliczu katastrofy – jest dziś bardzo ważne.
Możliwości jest wiele. Pierwszym krokiem jest zawsze rozmowa.
Kierując te słowa do grona moich znajomych składam tu propozycję utworzenia osobnej grupy do dyskusji o sposobach przygotowania się na rożne ewentualności oraz organizacji działań „zapasowych”, uwzględniające prawdopodobieństwo wystąpienia czarnych scenariuszy i odpowiednie na nie reagowanie.
Jeśli są tu osoby, które chcą o tym porozmawiać, zapasam do dania mi znać na messengerze i ustalimy co dalej. Zapewne odbędzie się w tej sprawie spotkanie na Zoomie aby wstępnie temat omówić. Chciałbym stworzyć w efekcie jakąś konstruktywną, dodającą poczucia sprawczości i pozytywnego wpływu uczestnikom, który rozumieją, że te rzeczy mogą się wkrótce wydarzyć i mogą nas zaskoczyć w bardzo nieprzyjemny sposób jeśli nie będziemy na nie przygotowani. To co robię, to co robimy, powinno mieć też zapewnione przetrwanie i kontynuację. Pomyślmy nad tym wspólnie, porozmawiajmy o tym. Oto moja propozycja na teraz.
Musze też zaznaczyć, że bardzo niekomfortowo czuję się z myślą, że temat mogą też chętnie podchwycić osoby – że tak powiem – o oszołomskim światopoglądzie. Niestety z wariatami i skrajnymi paranoikami jest tak – że czasem przypadkowo maja rację, ale reszta ich poglądów niestety wyklucza dla mnie możliwość współpracy. Inaczej tego nie umiem ująć. Jeśli hasło pochwycą płaskoziemcy i neganci istnienia lotów kosmicznych to informuję, że macie moje błogosławieństwo na budowanie swojej osady która oprze się opresji NWO i końcowi płaskiego świata, ale byle z daleka ode mnie.. 😉 W projekt pragnę zaangażować ludzi zrównoważonych – mówiąc wprost – i wypracować propozycje, które będą reistycznym podejściem do sytuacji.
Nie wiem czy ten tekst ma sens. Podzieliłem się w nim z Wami tym co czuję i tym co mi chodzi po głowie, mając nadzieję, że w wyniku tego narodzi się jakiś dialog, który pozwoli nam coś poukładać choćby w minimalnym stopniu, bo nawet to jest już krokiem we właściwym kierunku.
Jakub Qba Niegowski