Naturalną rzeczą jest, że rodzice pragną aby ich dzieci dobrze radziły sobie w życiu. Wymagający rodzice jednak nie zawsze swoje oczekiwania opierają na realnych przesłankach czy na własnym doświadczeniu. Wielu rodziców bowiem, wywiera ogromną presję na swoje dzieci krytykując je i strofując – niezależnie od wieku w jakim się znajdują – sami jednak – nie mając doświadczenia jakie faktycznie uprawniało by ich do takich komentarzy.
Zajmiemy się dziś wiec tematem rodziców – którym się wydaje – że wiedzą co ich dzieci powinny robić w życiu i co osiągać – nie mając jedna do takiej oceny realnych podstaw.
Jak by zapytać to większość rodziców chciało by aby ich dziecko zostało lekarzem, prawnikiem czy objęło inny zawód, który w czasach ich młodości kojarzony był z wysokimi zarobkami oraz szacunkiem społecznym.
Ile natomiast z tych rodziców zrobiło kararę jako Ci prawnicy, lekarze itd? No właśnie – niewielu. Większość natomiast swoje marzenia co do dzieci opiera na tym co gdzieś usłyszała lub widziała w telewizyjnej telenoweli.
Wielu rodziców z pokolenia Baby Boomers – czyli tego które choć się już mocno starzeje to nadal trzyma świat w garści (bo większość wpływowych polityków, członków rad nadzorczych czy zarządów banków i korporacji to właśnie stare pryki z pokolenia Boomersów) – dorastających w zupełnie innych realiach, gdzie panowały zupełnie inne zasady i możliwości rozwoju np. kariery zawodowej – ma wręcz obsesyjne opinie na temat tego co według nich powinny robić ich dzieci oraz jak powinny żyć.
Dla pokolenia Baby Boomers liczy się głownie kasa oraz “ciężka praca”. O ile kasa to dla nich to – co człowiek ma na pokaz przed sąsiadami, itp.– tak ciężka praca, którą tak gloryfikują, jest znacznie trudniejsza do zdefiniowania, czy tym bardziej sprostania takiemu oczekiwaniu przez ich dzieci.
Dla wielu rodziców z pokolenia Baby Boomers liczy się bowiem głównie ciężka praca fizyczna. Sami najczęściej wykonując prace robotnicze – często bez współcześnie dostępnych narzędzi i technologii – nie potrafią zrozumieć świata w którym wiele zawodów polega na czymś innym niż na przychodzeniu umorusanym z fabryki czy kopalni. Wielu rodziców z pokolenia Boomersów wręcz pogardza swoimi dziećmi właśnie dlatego – że nie wiodą takiego stylu życia i pracy do jakiego sami zostali wychowani i przyzwyczajeni.
Pokolenie Boomersów często uważa, że poznało uniwersalny przepis na to jak żyć i odnieść sukces – w większości nigdy samemu faktycznie go nie osiągnąwszy.
Natomiast ta bardzo wąska grupa Boomersów, która pochodziła z rodzin w których mieli oni warunki do rozwoju i sukcesu – także nie uświadamia sobie zazwyczaj, że to wbrew obiegowemu mitowi nie ich geniusz – a warunki w jakich się znaleźli – dały im możliwości do takiego rozwoju. Tymczasem obecnie rzeczywistość w której przyszło żyć i rozwijać się nowym pokoleniom jest już realnie inna – niekoniecznie dając te same warunki do takiego samego rozwoju. Konkurowanie to więc z góry jest skazane na porażkę gdyż zawodnicy startowali w zupełnie innym terenie i na zupełnie innych torach.
Presja i oczekiwania rodziców to dla ich potomstwa często ciężar psychiczny, który zamiast pomagać w oczkowanym rozwoju – przytłacza i aktywnie go sabotuje. Tyczy się to zwłaszcza rodzin – jakich jest wiele – w których rodzice nigdy nie byli i nie są do końca zadowoli, ze swoich dzieci. Zawsze to co zrobi ich dziecko to jest za mało, nie dość dobre, mogło by być lepiej itd. Po czasie dzieci takich rodziców często zamiast osiągać sukcesy w życiu – podupadają, nosząc w sobie ciężar i przekonanie, że co by nie zrobili – nie będzie dla nich uznania i szacunku za to ze strony najwalniejszych dla nich osób, których opinia najbardziej się dla nich liczy. Więc po co się starać – myślą – skoro nie można tego wygrać?
Drugim możliwym efektem jest stworzenie w dzieciach takich rodziców efektu pogoni za sukcesem i zrobieniem czegoś czym mają nadzieję w końcu zaskarbić sobie na miłość i szacunek. Ponieważ jednak szacunek rodziców nigdy zazwyczaj się nie pojawia – toteż oni sami nawet gdy osiągają kolejne sukcesy życiowe, robią karierę przynoszącą dobre pieniądze etc. – nigdy nie czułą spełniania – a jedynie pustkę i wewnętrzny jego głód – który sprawia, że jeszcze bardziej zatracają się w pogoni za zrobieniem czegoś spektakularnego co może w końcu sprawi, że może tym razem rodzice ich docenią i okażą im uczucie, którego tak bardzo każdy człowiek potrzebuje. Taka pogoń najczęściej kończy się załamaniem, wypaleniem, alkoholizmem, depresją, etc.
Wymagania rodziców a akceptacja dziecka
Nie ma chyba nic gorszego dla rozwoju dziecka (a w efekcie dorosłego człowieka) niż rodzice, którzy okazują mu wieczne niezadowolenie i stale dają do zrozumienia, że nie jest dość dobre. Okalecza to człowieka na całe życie i nawet w przypadku dzieci faktycznie zdolnych i z potencjałem, które osiągają potem jakiś życiowy sukces – przynajmniej ten potoczny, w oczach społeczeństwa – nigdy nie wiodą życia faktycznie szczęśliwego, spełnionego, ponieważ wprogramowane mają przekonanie, że zawsze to co zrobili to za mało.
Dlatego chociaż chcieć by nasze dzieci osiągnęły więcej niż my – jest dobrze – to paradoksalnie jedną z najlepszych rzeczy, które można zrobić by temu dopomóc jest danie dziecku poczucia, że jest wystarczające, że jest wystarczające by być kochane, by zasługiwać na szacunek etc. Jeśli dziecko ma w sobie zaprogramowane te przekonania to o wiele łatwiej jest mu potem w życiu sięgać wyżej i po więcej by faktycznie coś osiągnąć – bo czuje się na to emocjonalnie gotowe. W przeciwieństwie do tych dzieci, które dzięki zaprogramowaniem w nich poczuciu wybrakowania, nie bycia dość dobrymi – muszą wiele czasu w życiu spędzać na upewnieniu się wiele razy co do własnych kompetencji i zdobywania się na odwagę by sięgnąć po więcej. Kosztuje je to bardzo wiele czasu, zdrowa, życia..
Rodzice, którzy sami w życiu nie doświadczyli tego – z czym my się mierzymy – nie żyli w tych realiach – nie mają prawa nas krytykować. Kropka. Rodzice, którzy na przykład pracowali całe życie w jednym zakładzie pracy jak to często bywa z pokoleniem Boomersów – nie mają pojęcia co to funkcjonować na tak zmiennym jak dzisiejszy rynku pracy, gdzie często trzeba szukać, zmieniać, ciągle walczyć o chociażby odrobinę poczucia stabilizacji – którą Boomersi w większości mieli zagwarantowaną.
Rodzice, którzy nie prowadzili nigdy firmy – nie mają prawa krytykować dzieci, które firmy prowadzą – mówiąc im jak powinni zarządzać pieniędzmi etc. Nie mają o tym zielonego pojęcia. I tak można by wymieniać dalej ale myślę, że wiecie o co chodzi.
Tymczasem my – jak każde dzieci każdych rodziców – bierzemy sobie te wszystkie zarzuty i krytykę do serca – po co? Dlaczego? Tu oczywiście apel do dzieci tego rodzaju rodziców – uwolnijcie się od tej kotwicy u szyi, przestańcie traktować poważnie tego typu krytykę i dawać się w ten sposób szantażować oraz manipulować emocjonalnie. Nie miejcie też z tego powodu wyrzutów sumienia, bo to nie dla Waszego dobra ten emocjonalny roller-coster jaki fundują Wam rodzice.
Do wygłaszania opinii utytułowany jest ten kto ma realne doświadczenie w danym temacie. Wymagający rodzice nie mają zazwyczaj doświadczenia w życiu – jakie wiodą ich dzieci.
Dziś jest to bardziej prawdziwe stwierdzenie niż kiedykolwiek wcześniej, ponieważ z powodu zmian społecznych, kulturowych, gospodarczych i technologicznych – przepaść w tym jak żyjemy my – a jak żyli nasi rodzice jest ogromna jak nigdy wcześniej. Nic więc dziwnego, że nie mają oni pojęcia o czym mówią gdy wypowiadają się na tematy, które od czasu gdy oni uczyli się i poznawali świat – zmieniły się diametralnie.
Dość kultu świętości rodziców i pozwalnia by maltretowali oni psychicznie swoje dzieci w imię wyimaginowanych oczkowań, co do rzeczy o których nie mają pojęcia.
Dość krzywdy i tworzenia kolejnych pokoleń, które zamiast swobodnie się rozwijać, muszą chodzić na terapie lub borykać się z życiem w stopniu, w którym wcale nie miało by to miejsca gdyby nie chora presja rodziców. To nie jest dobre. Czas z tym skończyć.
Nie jesteś gorszy czy grosza niż Twoi rodzice. Prawie na pewno jesteś lepszy lub lepsza. Pomyśl o tym czy umiesz zmienić biegun myślenia o sobie i wyjść z wpojonego Ci poczucia bycia niewystarczającym.
Jakub Qba Niegowski